Blog

Patryczek był u dentysty...

2013-02-20 20:18

Byliśmy dzisiaj u dentysty... 

Gdy Patryk zaczynał chodzić, niefortunnie upadł i złamał sobie górną jedynkę. Ząbek zrobił się martwy i przez te 5 lat prawie cały mu się skruszył. Chciałam pokazać go lekarce żeby zadecydowała co dalej, czy wyrwać, czy czekać aż wypcha go stały ząb... Decyzja zapadła taka, że czekamy... póki co siedzi tak mocno jakby był przyspawany.

W sumie myślę, że w niedługim czasie sam wypadnie tym bardziej, że dzisiaj stracił już jedną jedyneczkę :) na fotelu dentystycznym..

Ruszał mu się tak bardzo ten ząbek, że lekarka wyjęła go palcami. Patryk nim się spostrzegł został bez zęba. Bardzo dzielnie to zniósł, ale gdy poczuł, że leci mu krew nie było już tak fajnie. Rozpłakał się i chciał jak najszybciej zwiać z gabinetu.

Muszę powiedzieć, że wygląda teraz uroczo. Już z dziąsełka wychodzi nowy ząbek, ale zanim jest szczerbaty muszę obowiązkowo zrobić mu zdjęcie :)

o rok starszy...

2013-02-04 20:33

Dziś mój kawaler skończył 7 lat! Jak ten czas leci... dopiero co się urodził, a teraz ta moja bezbronna kruszynka mierzy 115 cm, waży 20 kg. i potrafi czasami zapyskować... nie umie jeszcze zabardzo mówić, ale jak coś mu się niespodoba to potrafi powiedzieć ".. ty BE! " albo jak coś mu się powie, że np. jest leń, albo łobuz, to mówi " nie, TY! " :)

Urodziny urodzinami, ale wolnego zabardzo dzisiaj nie było. Akurat zaplanowaną na dzisiaj mieliśmy wizytę u kardiologa i endokrynologa, także od samego rana byliśmy na pełnych obrotach.

Najpierw zrobiono Patrykowi EKG i echo serduszka. Na szczęście nie dzieje się nic niepokojącego i do kontroli za ok. 10 mies. Zaliczyliśmy również endokrynologa. Korzystając z tego, że Patryk kończył dzisiaj 7 lat, lekarz skierował nas na RTG lewego nadgarstka żeby ocenić wiek kostny. Ostatnio takie badanie Patryk miał 3 lata temu, też w dniu swoich urodzin. W piątek dowiem się co wyszło z tego zdjęcia. Będę musiała specjalnie jechac do Opola po wynik, trochę jest to kłopotliwe, tym bardziej, że kiedyś można było się dowiedzieć przez telefon jaki jest wynik badań, a teraz trzeba osobiście się stawiać.

 

Patryczku, wszystkiego najlepszego! Dużo radości, zdrowia i wielu przyjaciół !

 

Dzień Babci i dziadka

2013-01-22 20:12

 

"Chodzi ze mną na spacery,

czy to słońce, czy to deszcz,

razem z babcią jest mi dobrze,    

bo najlepszą babcią jest."                                   "Kiedy smutek mnie ogarnia

                                                                            i wszystkiego mam już dosyć,

                                                                             dziadek mocno mnie przytuli,

                                                                            oto go nie trzeba prosić. "

 

            Taki wierszyk mówił dzisiaj Kamilek na swoim przedstawieniu w przedszkolu z okazji Dnia babci i dziadka, a Patryczek swoje przedstawienie miał  wczoraj.

Występ połączony był z jasełkami, więc Patryczek został przebrany za pasterza... Jego głównym zadaniem było siedzenie przy ognisku, niby nic trudnego, ale nie dla Patryka... Na początku chwilę siedział, ale jak tylko zaczęły się piosenki już był na środku sceny.

Mimo kilkunasto osobowej widowni, nie czuł żadnego skrępowania.  Towarzyszył prawie każdemu na scenie,  panie go jednak nie odciągały, więc chyba nie było to kłopotliwe.   Przynajmniej miał swoje 5 minut :)

Na koniec babcie zostały obdarowane pięknymi kwiatuszkami...

Cieszę się, że Patryczek jest taki odważny i czuje się tak swobodnie na scenie. Jednak troszkę niepokoi mnie jego takie spontaniczne zachowanie, nie przejmuje sie nikim i niczym, robi to na co ma ochote w danej chwili. Z drugiej zaś strony czy nie są to uroki dzieciństwa?

 

 

 

Nowy Rok :)

2013-01-16 10:12

Witam Wszystkich w Nowym 2013 roku!

Wprawdzie to już połowa stycznia, no ale skoro jest to mój pierwszy wpis w tym roku, to  życzę Wam by ten Nowy Rok składał się jedynie z sukcesów i samych szczęśliwych i pogodnych dni.

Zazwyczaj jest tak, że wraz  z Nowym Rokiem idą jakieś zmiany. W moim przypadku też tak będzie... Pomyślałam, żeby zmienić formę tego bloga, a dokładniej zmienić jego formę osobową :) Od początku blog "pisany" był przez Patryka, z jego punktu widzenia, teraz chcę to zmienić.

Chciałabym pokazać Wam życie Patryczka, ale z mojego punktu widzenia, z punktu widzenia matki niepełnosprawnego dziecka. Opowiadać o jego postępach, radościach i oczywiście trudach dnia codziennego, a także o moich rozterkach i radościach z tym związanych.  Myślę, że w ten sposób będzie mi łatwiej pokazać wszystkim jakim chłopcem jest Patryk i jego "towarzysz Down".

 

Za tydzień Patryczek w przedszkolu ma Dzień babci i dziadka. Z wiadomych względów nie dostał żadnego wierszyka do nauczenia, ale jestem dobrej myśli, że może za rok będzie w stanie powiedzieć sam chociaż jakieś krótkie zdanie. Pochwalę się wam, że już teraz gdy Kamilek uczył się wierszyka na swój występ w przedszkolu, Patryczek przysłuchiwał się i w efekcie też się jego nauczył :) Mówi go po swojemu i trzeba mu oczywiście trochę pomagać, ale i tak to jest dla nas wielka radość. Takie małe sukcesy są dla nas wielkim krokiem na przód. Mam nadzieję, że ten Nowy Rok przyniesie wiele takich "kroków na przód" Tego życzę sobie i oczywiście Patryczkowi w 2013 roku. :)

 

Joasia - Patryczkowa mama.

Wesołych

2012-12-26 12:16

Mikołaj

2012-12-04 10:46

Wczoraj miałem iść z przedszkolem do kina na przedstawienie teatralne, ale mama zdecydowała, że lepiej dla wszystkich będzie jak nie pójdę...

W sobotę w Opolu byłem też na przedstawieniu i po kilku minutach musiałem wyjść bo strasznie się bałem. Jednak gdy jest ciemno i głośno to wolę się ewakuować. Pewnie tak samo było by wczoraj, dlatego też nie poszedłem.

Gdy skończyło się przedstawienie zaczęła się zabawa z Mikołejm. W końcu mogłem sobie poszaleć :)

Najpierw były tańce. Oczywiście ja w samym środku akcji...

...ale gdy zjawił się Mikołaj nie odstepowałem go na krok :)

Udało mi się nawet z nim zatańczyć...

 

Po wszystkich szaleństwach były drobne upominki...

Zastanawiacie się co robią te pióra na podłodze? Na tej sali odbywało się  wspomniane przeze mnie przedstawinie pt. "Brzydkie kaczątko" Gdy kaczątko zmieniało się w łabędzia z sufitu leciały takie oto pióra.

Następne spotaknie z Mikołajem już w czwartek w przedszkolu. :)

Dodam jeszcze, że dzisiaj bylem u laryngologa z moimi uszkami. Po wcześniejszych próbach czyszczenia uszu parafiną, przyszedł czas na czyszczenie taką wielgachną strzykawą, ale  i tym razem nic to nie dało. Za bardzo się wierciłem i zostało przy tym, że dalej wlewamy parafinę. Kontrol za 2 tygodnie.

 

andrzejki

2012-11-30 20:15

"Będziemy wróżyć? Czemu nie!
Już błyszczą kocie oczy w mroku...
Wieczór andrzejek zdarza się
Raz jeden tylko w całym roku..."

 

Wprawdzie Andrzejki są dzisiaj, ale ja bawiłem się już wczoraj. W przedszkolu była zabawa i cieszyłam się bardzo na samą myśl o tańcach, ale jak zwykle przed wejściem na sale miałem straszne opory. Boję się głośnej muzyki i już,  a na dodatek na sali było ciemno.... Chciałem wracać do domu i nikt, ani nic nie było w stanie mnie zmusić do wejścia. Jednak po namowach pewnego diabełka wszedłem na salę, przyznam się, że zostałem przez niego skuszony... :)

Chwilkę potańczyłem i miałem już dość, chciałem znowu wracać do domu, jednak tym razem to mama skusiła mnie na wróżby. W końcu co to by były za andrzejki bez wróżb?

Ta wróżba powiedziała, że niedługo pójdę do kina, a na wakację polecę samolotem.  Do kina to faktycznie pójdę w poniedziałek z przedszkolem na przedstawienie teatralne, a jutro jadę do Opola do teatru, także też możemy to pod kino podpiąć :) a z tym samolotem.... to mało prawdopodobne :)

Każda kolejna wróżba mówiła o czymś innym... a było ich sporo...

Moja mina na zdjęciu poniżej mówi sama za siebie :)

Jutro mam spotkanie z Mikołajem w Opolu, organizowane przez nasze Opolskie Stowarzyszenie. Przed zabawą zaplanowane jest przedstawienie teatralne więc zapowiada się ciekawie.

 

jestem zdolny :)

2012-11-20 11:00

Muszę się Wam pochwalić, że wczoraj ułożyłem sam ( no prawie sam ) 24 częściowe puzzle! 

 Mama mi troszeczkę pomagała, ale prawie nic. Sam się zdziwiłem, że potrafię robić takie rzeczy :)

Zobaczcie sami jaki ze mnie zdolniacha...

Muszę jeszcze popracować nad dociskiem dłoni, bo używam niepotrzebnie za dużo siły i łamię  puzzelki.  

Mama mówi, że jakbym miał młotek to jeszcze bym młotkiem postukał w te puzzle  żeby lepiej weszły :)

Nie mam takiego wyczucia w dłoniach i to trzeba wypracować. To samo dzieje się jak rysuje np.  kredkami, zbyt mocno je dociskam i poprostu się łamią. Mam już takie specjalne, grube, ale i tak potrafię je złamać...

Co ja poradzę, że tak mnie energia rozpiera?  I pomysleć, że kiedyś miałem wiotkość mięśni...

Skoro już zacząłem pisać o swoich osiągnięciach to nie mogę pominąć też mojej nowej umiejętności. Otóż uczę się pisać na klawiaturze :) Przepisuję wyrazy które mi się wyświetlają, ale tu także mam problem z dociskiem... :(

Zamiast wyraz np. DOM, to wychodzi DDDDDDDDDDDOOOOOOOOOMMMMMMMMMMMMM :) no tak to wygląda.

 

No to PPPPPPPAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!

1 % już zaksięgowany!

2012-11-19 22:17

Po turnusie....

2012-10-21 21:45

Minął już tydzień jak wróciłem z Turnusu i po dwóch tygodniach spędzonych poza domem śmiało mogę powiedzieć, że "wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej" :) Nie dlatego, że było źle, ale dlatego, że bardzo tęskniłem za domem i przez pierwszych parę dni było mi ciężko...  Jednak dwa tygodnie szybko minęły i teraz często wspominam ten pobyt.

Zapraszam na fotorelację, tak będzie mi łatwiej poopowiadać...

Skoro był to Turnus rehabilitacyjny to oczywiście były zabiegi, m.in...

... inhalacje

... basen

Pochwalę się, że pływam już z takim makaronem pod pachami i fajnie mi to wychodzi. :)

Były też oczywiście długie spacery po plaży, a że pogoda była udana to trzeba było korzystać.

Także wspinałem się na wydmy....

biegałem...

... skakałem

rysowałem sobie...

Czasami też usiadłem

Mama zbierała muszelki, a ja wolełem zbierać glony... po sztormie było ich naprawdę bardzo dużo...

Tutaj łykam jod :) Prawie urwało mi głowę...

Dla odmiany zrobiliśmy sobie małą wycieczkę do Kołobrzegu

 

Tak właśmie minęły mi dwa tygodnie nad morzem. Dzięki takim spacerkom po plaży i inhalacjom minął mi katar!

nad morzem nie miałem go wcale, a już na drugi dzień po powrocie do domku w moim nosku znowu gile :(

Trzeba się chyba wyprowadzić nad morze.

Mam tylko nadzieję, że po takim jesiennym jodowaniu się przetrwam zimę bez choróbstwa.

<< 3 | 4 | 5 | 6 | 7 >>