szpital

2011-10-26 22:37

Witajcie Kochani!

Po 4 latach znowu wróciełm na szpitalne łóżko... wenflony, kroplówki itp. Już zapomniałem jak to jest...

Wszystko zaczęło się w poniedziałek ok 22 godz. Obudził mnie atak szczekającego kaszlu i duszności, które wskazywały na zapalenie krtani. Takie napady miewam dość często także rodzice wiedzieli jak mają zareagować. Szybciutko miałem zrobioną inhalację z Pulmicortu, jednak nadal nie mogłem złapać oddechu. Rodzice natychmiast zabrali mnie na pogotowie. Tam padła decyzja... dożylny zastrzyk sterydowy. Pielegniarki próbowały się wkłuć, nadaremnie. Mam bardzo słabe żyłki, a na nadgarstkach zrosty, pamiątki sprzed lat po wenflonach. Zrobiono mi zastrzyk domięśniowo i już po chwili poczułem ulgę. Odrazu lepiej zaczęło mi się oddychać i zasnąłem na korytarzu, na fotelu. Cały czas jednak musiałem być pod kontrolą lekarza, aż całkowicie duszności miną. Po dłuższej chwili, kiedy nadal kaszlałem i oddychałem z trudem, lekarz skierował mnie do szpitala.

Przed północą byłem już na oddziale, zrobiono mi jeszcze raz inhalację, podano leki i w końcu mogłem położyć się do łóżka. Wiadomo, że szpitalne łóżko to nie to samo co w domu, jednak było mi już obojętne gdzie leżę, byłem słaby i wymęczony.

Dzisiaj wypisano mnie do domku, jednak nadal mam się inhalować i brać leki, a w piątek pokazać się do kontroli bo nadal troszkę pokasłuje.

Tak się kurowalem w szpitalu...

 

Dobrze, że była tam też świetlica. W prawdzie nie było tam za dużo zabawek, ale za to były moje ulubione książki. Jest to jedyna rzecz, która potrafi skupić moją uwagę na dłuższą chwilę, no może jeszcze bajka TOY STORY :)

 

Mam nadzieję, że już nigdy nie trafię do szpitala. Mimo, że pobyt nie był długi to straaasznie mi się ciągnął.

Pozdrawiam wszystkich gorąco i życzę zdrówka bo ono jest najważniejsze :*