15 czerwca

2012-06-15 22:33

W środę miała odbyć się hipoterapia, ale ze względu na pogodę, a raczej jej brak, zajęcia zostały przełożone na dzisiaj.

Po kilku dniach pochmurnej i deszczowej aury, jak tylko wyjrzało słonko to aż chciało się żyć :) Perspektywa spędzenia dzisiejszego popołudnia na łonie natury, albo raczej na grzbiecie konia dodawała mi tylko skrzydeł...

Po przyjeździe jak zwykle przywitałem się z Lexusem marchewką.

... i Wioooo!

Były to moje 3 zajęcia z tym konikiem i chyba 100 z hipoterapii ogólnie, ale dopiero dzisiaj miałem pierwszy raz okazję położenia się na koniku.

Wcale się nie bałem... :) taki ze mnie akrobata...

Po takich zajęciach byłem naładowany pozytywną energią i nie chciałem wracać do domu.

Na moje szczęście, w przedszkolu obok mojego bloku odbywał sie festyn. Nie było innej możliwości jak tylko tam wstąpić. Tym bardziej, że nigdy wcześniej nie mogłem wejść do tego przedszkola na ogródek bo brama była zamknięta, no a dzisiaj była niepowtarzalna okazja :) 

W końcu mogłem sobie pofiglować na tych drabinkach... 

Spotkałem mojego ulubionego kolegę Szymona...

Miałem również okazję pomalować sobie twarz. Jak przystało na kibica naszej drużyny nie mogłem pomalować się inaczej :)

Następny taki festyn już we wtorek, tym razem w moim przedszkolu :)